Dzisiaj dodam baśń. I proszę Was, żebyście szczerze ją ocenili, będę bardzo szczęśliwa mogąc coś zmienić, zrobić zmiany w tych momentach, które niekoniecznie są dobrane, w tych pustkach. Będę wdzięczna za szczerość, cenię tą cechę, serio.
Praca Literacka.
Dawno, dawno
temu. Za górami, za lasami…
Dokładniej w
roku 1845 w Moskwie, wielkiej stolicy potężnego państwa.
Książę Iwan
VIII patrzył na potężne mocarstwo przez okna zamku i wzdychał. Był to jakże
piękny książę młody o ciemnych włosach, migdałowych oczach i zgrabnej sylwetce.
Mimo wyglądu nie zaznał szczęścia w życiu. Miał poślubić księżniczkę, której
wcale nie kochał, Jego ojciec zmarł i On miał dziedziczyć tron, którego wcale
nie chciał. Nie chciał tej władzy, przepychu a przede wszystkim ograniczonej
wolności. Był On człowiekiem dobrym,
chciał pomagać innym, oddawać swe bogactwa potrzebującym, nieść dobro w innych
krajach a nie być kolejnym władcą Rosji. Cóż mu po władzy w zamkach, po wielkim
dobytku gdy nie był szczęśliwy? Gdy nie tego chciał? Tak stał i patrzył w okno
zagłębiając swój smutek…
W inne okno
zaglądała Natasza, jej życie było całkowitym przeciwieństwem życia księcia. Nie
mieszkała w zamku lecz w biednej chacie, nie miała swych sług, karoc,
wystawnych uczt i ubrań. Była jednak
szczęśliwa. Miała kochającą rodzinę. Dach nad głową, bezpieczeństwo, ciepło. I
wolność. Jednak mimo tego wszystkiego czuła, że czegoś w Jej życiu brakuje.
Czuła pustkę. Pragnęła zakosztować królewskiego przepychu, życia w luksusie.
Ale to tylko marzenia. Więc z żalem patrzyła w okno, patrzyła na zaśnieżoną
Moskwę.
Jednej z
grudniowych nocy w oknie Nataszy błysnęło światło, było bardzo silnie czerwonym
rozbłyskiem. Obudziło ją to. To samo przydarzyło się Iwanowi. Nie wiedzieli
Oni, że okna w które wylewali swe żale były wykonane z tego samego magicznego
szkła. W głowie Nataszy coś krzyczało aby ruszyła naprzód, wyjrzała przez okno.
Otworzyła je i zamiast czuć zimny, ostry wicher poczuła lekką ciepła bryzę,
która połaskotała Jej policzek. Dziewczyna nie była już w Moskwie. Rozejrzała
się wokół i ujrzała przecudną krainę. Wszędzie latały elfy, wróżki, motyle, a
podłoże było jedną wielką łąką pełną kolorowych kwiatów, ziół. Natasza
rozkoszowała się tymi widokami a na Jej nagie ramiona spływały promienie
słońca. Pomyślała o deszczu. Ciepłym i lekkim a ten natychmiast zaczął padać.
Rzuciła się pędem na magiczną łąkę. Chciała wszystko zobaczyć, dotknąć, poczuć,
posmakować. Biegała w deszczu i czuła
się jak księżniczka własnego dworu, własnej bajki. Z rozmyśleń wyrwał ją
głęboki, męski głos: - Pięknie tu, prawda? – powiedział bardzo przystojny, jak
na Jej oko mężczyzna. Zdziwiła się bo nie myślała o nikim w tej chwili, więc
jakim cudem się tutaj pojawił? Pomyślała, że to sen. Postanowiła to wykorzystać.
Podbiegła do przybysza i zawołała: -To moja własna bajka, mój cudowny sen. Nie
wiedziałam, że mam taką wyobraźnię. A Ty czemu tu jesteś? Znam Cię? Wyglądasz
znajomo. Trochę jak przyszły władca. Ale o Nim nie odważyłabym śnić, marzyć czy
na przykład pocałować go. – Złożyła delikatny pocałunek na ustach Iwana, który
był niewątpliwie zaskoczony. Po chwili
milczenia powiedział: -Teraz wiem, że to i mój sen. I się roześmiał. Natasza
wzięła go za rękę i zaprowadziła na łąkę. Resztę snu spędzili tańcząc w deszczu,
bawiąc się w kwiatach, łapiąc elfy. A gdy noc minęła wszystko się rozpłynęło…
- Miałam
dzisiaj dziwny i niestosowny sen. Śniłam o księciu. – następnego dnia Natasza
radziła się swojej siostrze – jednak miałam ochotę śnić przez całą wieczność.
To dziwne zakochać się w kimś nieosiągalnym. Miłość jest ślepa i
niesprawiedliwa.
Jej siostra była przerażona. Nikt nigdy nie śmiał patrzeć na księcia w ten sposób. Sposób absolutnie nie do przyjęcia. To była obraza.
Jej siostra była przerażona. Nikt nigdy nie śmiał patrzeć na księcia w ten sposób. Sposób absolutnie nie do przyjęcia. To była obraza.
– Wiesz co? Przejdę się dzisiaj do zamku. Na audiencje. I spotkam się z
Nim. Może On też o mnie śnił? To było takie realistyczne, że nie byłabym zdziwiona…
Oho, to by był ubaw. Książę śniący o jakiejś biedaczce. Natasza jak
powiedziała tak też zrobiła. Odwaga była jej drugim imieniem i niestety
przysparzało to dużo kłopotów.
Książę
Iwan cały ranek myślał o tajemniczej nieznajomej ze snu. Poczuł się jakby się
zakochał. Było to wszystko tylko snem. Jej świeżość i powab, odwaga. Uśmiechnął
się do swych myśli. Życie płata wiele niespodzianek.
- Pora rozpoczynać audiencje – krzyknął
jeden z Jego sług. Pora na kolejną dawkę nudnych problemów Jego poddanych. Może
chociaż przestanie o Niej myśleć. Choć to co zobaczył upewniło Go, że to ciężki
przypadek. Musiało być z Nim źle. Bardzo źle. Bo zobaczył Ją. Przetarł oczy.
Uszczypnął się ramię. Nadal tam była. Piękna w całej swej prostocie. Ich oczy
się spotkały.
– Proszę
przepuśćcie tą Panią, jak Pani ma na imię?
- Natasza – oniemiała patrzyła z
szeroko otwartymi oczami.
- Tak, proszę przepuśćcie Nataszę.
Nie wszystkim spodobał się ten pomysł, ale w
końcu był to rozkaz przyszłego króla. Po chwili Natasza była blisko tronu. Była
naprawdę piękna i w Jego głowie zrodziła się absurdalna nadzieja, że może znów
Go pocałuje. Nie zrobiła tak. Zamiast tego wyszeptała: - Sen. To był tylko sen. Ten w którym byłam na łące. Tylko sen. Nic
więcej. – i wybiegła.
Obudził Ją
fioletowy błysk z okna. Nie chciała znów tajemniczych snów. Nie chciała spotkać
się z księciem. To karygodne, że zakłócał Jej spokój. Natasza przytuliła
poduszkę i próbowała spać dalej jednak okno nie dało za wygraną i wysyłało Jej
sygnały niemo krzycząc: ‘’Chodź, chodź, co Ci szkodzi?’’. Westchnęła. Nie miała
innego wyjścia. Tym razem zobaczyła
fioletowy świat pełen niebieskich refleksów. Było ciemno i pięknie. Tym razem
to Ona wdarła się do snu. Tym razem to Ona była intruzem. Nie poczuła się z tym
źle. Głos Iwana wyrwał ją z zamysłu:
- To dziwne, prawda? Dziś jesteśmy w mojej bajce. To, że potrafimy się
jakoś spotykać w snach… Może to nie sny. Czujesz to przyciąganie? Nasze dusze
się wołają.
Natasza wiedziała, że to prawda ale nie zamierzała tego przyznawać. Nie
mogła tego ciągnąć. Tego dziwnego, nieprzyzwoitego uczucia, które musiało kogoś
skrzywdzić prędzej czy później. A czuła, że ten ktoś to będzie właśnie Ona, tak
więc odpowiedziała spokojnie opanowanym tonem , lecz w Jej głowie szalała
burza: -
Przykro mi książę ale nie mam pojęcia o czym mówisz. A te sny… Bardzo
chciałabym to przerwać. Bardzo potrzebuje zdrowego snu a przez to się nie
wysypiam.
Książę
był smutny, rozczarowany.
– No cóż, nie umiem
tego zmienić, przerwać. Czuję, jakby to magia Nas połączyła. Takie rzeczy nie
zdarzają się tak po prostu…
-
Magia nie istnieje. I byłabym Ci bardzo wdzięczna gdybyś znalazł jakiś sposób
na przerwanie tych cyrków. Używając
całej swojej wewnętrznej siły wyszła z magicznej szyby, z fioletowego świata
tajemnicy i położyła się do łóżka, jednak długo nie potrafiła zasnąć a po jej
policzkach płynęły łzy.
Następnego
dnia Iwan czuł się tak samo jak poprzedniego tylko, że przestał żywić
jakąkolwiek nadzieję na szczęście.
Natasza miała rację. Nie mogli żyć w świecie swoich własnych snów i dziecinnych
mrzonek. On miał zostać carem całej Rosji. Już niedługo miał władać całym tym
potężnym mocarstwem. Nawet wolał o tym nie myśleć. Za tydzień miał poślubić piękną Katarzynę.
Mieli być szczęśliwą parą, wkrótce rodziną. Ale nie kochał Jej. Bo czuł, że
Jego serce zostało wraz z Nataszą a na Jego miejscu ziała przeraźliwa pustka.
Przymierzała
suknię na ślub. Miała na ten cel 40 rubli. Była to bardzo mała suma jednak dla
Jej rodziny to i tak był majątek. Do wyboru miała tylko trzy kolory i jeden
fason. Obcisła i długa do kostek. Natasza była szczupła więc wyglądała w Niej
dobrze, bez żadnych zdobień. Zwykła. Prosta. Elegancka. Wybrała biel.
Kontrastowała doskonale z czernią Jej długiego kłosa. Dla niektórych mogła
wyglądać jak wieśniaczka ale wiedziała, że to zwykła zazdrość. Ona za 40 rubli
wyglądała prosto lecz elegancko i z klasą a inni nie potrafili tak wyglądać
nawet za 500 rubli. Czuła dumę. I wiedziała, że będzie mogła wejść do Kościoła
z podniesioną brodą. Po całym tygodniu płaczu
czuła, że będzie na tyle silna, że uśmiechnie się do księcia jak gdyby
nigdy nic. Będzie patrzeć mu prosto w oczy i Jego małżonce także i nie mrugnie
okiem żeby okazać swój smutek. Nie pokaże nawet, że ją to dotknęło. Dostała zaproszenie więc musi się cieszyć.
Pokazała szybie swój najbardziej sztuczny i wystudiowany uśmiech. A potem się
rozpłakała. Gdyby mogła to wszystko inaczej rozegrać. Gdyby tylko się tak nie
bała, mogła przyjąć Jego wczorajsze prośby. Nie było by jej tu teraz. Niestety
była zbyt dumna…
30 godzin
wcześniej. Iwan patrzył w pozłacane lustro to były Jego
ostatnie przymiarki przedślubne. Nie potrafił jednak być wesoły. Szczerze mówiąc to nawet nie chciał na siebie
patrzeć. Wyglądał okropnie. Jak o 20 lat starszy. Z podkrążonymi ,
przekrwionymi, czerwonymi jak u królika oczami z wygiętymi ustami i pogłębiającymi
się zmarszczkami. Myślał sobie, że niedawno tam na łące z Nataszą był
szczęśliwy. I wtedy go olśniło. Już nigdy więcej tego nie zazna. Nie bez Niej.
Po tak krótkim czasie zakochał się bezpowrotnie i niezależnie czy tego chciał
czy nie tego nie dało się tak po prostu odepchnąć, tak zapomnieć. I jeśli
chciał walczyć o swoje szczęście to musiał się z Nią spotkać. Chociaż ostatni
raz. Wybiegł w pośpiechu nikomu nic nie mówiąc. Nie wiedział gdzie mieszka ale
ta sama magia co ciągnęła ich do siebie w snach mówiła mu, że jest blisko i
wskazywała mu drogę. Zatrzymał się przed wiejskim, białym domkiem, który
świecił na fioletowo ten blask krzyczał w Jego myślach, że to właśnie ten dom.
Zapukał niecierpliwie. Otworzyła mu Natasza. Jej oczy wyrażały głębokie
zdziwienie. I chociaż wiedział, że protestowała by na takie oskarżenia to były
całe czerwone, opuchnięte i wiedział, że musiała długo płakać. Wiedział, że nie
był Jej obojętny. Dodało mu to odwagi. Pochylił się do Niej i pocałował ją
najmocniej jak potrafił, to był najwspanialszy pocałunek w Jego życiu. Gdy
skończył spojrzał na Jej zmęczoną twarz, tak samo starszą jak widział swą w
lustrze i uśmiechnął się. A po Jej policzkach spływały łzy. Nie hamowała ich.
Po prostu stała i płakała. Wszystkie emocje z Niej ulatywały. Przytulił ją.
– Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Ta magia nie połączyła Nas tak po
prostu. Nie możemy się unikać. Oby dwoje na tym tracimy. Spójrz na mnie. Spójrz
na siebie. Czy nie łatwiej Nam było tam na łące? Wróćmy tam. Nie możemy tak
dalej żyć. Wyglądamy jak wraki. My nie żyjemy. Umarliśmy wtedy tydzień temu
kiedy odeszłaś. Nie możemy cierpieć w nieskończoność. Kocham Cię. Wiem. To dziwne i szalone. Bo Cię nie znam.
Ale kocham Cię i chcę spędzić z Tobą resztę życia. Nie mogę wszystkich wkoło
oszukiwać. Bo Cię kocham. Spojrzał na Nią. Ona nadal płakała. W końcu
wyszeptała słowa tak cicho jakby bała się wypowiadać je na głos:
- Nie mogę… Nie mogę. I nawet nie próbuj walczyć. Pogodziłam się już z tym. Nie
należę do twego świata. A Ty nie należysz do mojego. Musimy tak żyć. Będziemy z
tym walczyć. Bo mamy o co. Musimy żyć dalej. Jakby tego nie było. - Każde słowo wypowiadała głośniej ale całkiem
na głos powiedziała – Idź już. I nie wracaj, proszę.
Odszedł bez słowa. Popatrzył
w Jej oczy pokiwał głową i odszedł. A gdy już wiedziała, że Jej nie usłyszy
powiedziała Cicho i bezszelestnie:
-
Też Cię kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
A słowa zmieniły się w wiatr i uleciały wraz z Nim…
Ostatni raz
spotkali się w dzień Jego ślubu. Nie chodziło o to, że On nie walczył. To
Natasza się poddała. Wracając do domu z Jej oczu kapały bardzo obfite łzy.
Pożegnała się z Iwanem lecz nie sądziła, że to będzie dla Niej aż tak bolesne.
Myślała o tym, że naprawdę nie zazna już szczęścia. Idąc nie widziała jadących
tamtędy pojazdów. Nie trzymała się zasad
ulicy. Po prostu szła. A zachowywała się jakby wypiła za dużo alkoholu. Smutek
potrafi upić. Nie widziała gdy pojazd z naprzeciwka ulicy wyjechał. Nie
zdążyła. W smugach Jej łez nie było widać nic. Pojazd trafił w Nią z taką siłą,
że upadła na drugą stronę ulicy i wydała z siebie ostatnie tchnienie. Nie czuła
już bólu. Zakończył się. Myślę, że Ona była podświadomie na to gotowa. Tak jak
powiedział Iwan umarła już tydzień wcześniej.
Teraz tylko czuła, że Jej życie nie ma większego sensu. Nie miała przed
sobą przyszłości. W przeciwieństwie od
Iwana. Miał być przecież carem. Miał piękną żonę. Miał władzę. Bogactwo. Ona
nie. Dlatego w ostatnich sekundach życia spojrzała z uśmiechem na Moskwę bo
wiedziała, że wszystko co złe się skończyło. Już nie musiała sobie z tym
radzić. Myślę, że tego chciała. Szyba która dała tym dwóm ludziom tyle
szczęścia została usunięta z obydwóch miejsc. Nie doceniono Jej i zrobiono z
Niej kilka butelek i próbówek. To właśnie z Nich czarownice podawały magiczne
eliksiry. Magia potrafi sporo namieszać. A Iwan żył tak jak gdyby nigdy nie
spotkał Nataszy. Obiecał jej to, wiedział, że tylko tyle może dla Niej zrobić.
Nigdy nie był tak szczęśliwy jak na łące. Ale zaznał trochę szczęścia. Urodziła
mu się córeczka. Potrafił przeżyć ze swoją żoną a bycie carem wcale nie było
takie okropne. Chciał widzieć zalety. Chciał żyć dobrze dla Niej. Bo wiedział,
że prawdziwa miłość nigdy nie umiera i, że kiedyś się spotkają, że kiedyś do
Niej wróci. I żył tak jakby miało nie być jutra. Bo to było jego jedyną nadzieją.
Bo czekał na dzień kiedy znowu się zobaczą, na dzień kiedy będą pasować do
Jednego świata.
Baśń jest cudna *,*
OdpowiedzUsuńCo prawda trochę długa i jak to zobaczyłam to sie przestraszyłam , ale świetna ;D <333
Jeny, ta baśń jest taka piękna! *.*
OdpowiedzUsuńMasz talent ;>
Bardzo ładnie napisane,a jakie długie. :)
OdpowiedzUsuń+ również obserwuję i zapraszam na nowy post. c:
Bardzo dziękuje za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńJak sobie przypomnę to moge ci pomóc jeśli chodzi o tą piosenkę która jak wchodzisz na bloga automatycznie się włącza c:
Dziękuje za komentarz u mnie. : *
OdpowiedzUsuńI to nie ja jestem Fanką Zmierzchu tylko moja Przyjaciółka. ; D
Obserwuję ! : *
Ciekawie piszesz. :)
OdpowiedzUsuńrównież obserwuję.
Masz talent *.*
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyobraźni :))
Obserwujemy? (odp. u mnie) xD
Na końcu sie prawie poryczałam :c Masz talent dziewczyno!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog napewno bede czesciej do niego zagladc C:
Dziekuje za dodanie sie do obserwatorów♥ Także sie dodłam do twojego :)
Życze powodzenia w blogowaniu i czkeam na nastepne baśnie :)
http://sercazmarcepanu.blogspot.com
piękna baśń ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje za odwiedziny i miłe słowa obserwuje i ja :)
Piękna, piękna! :-))) masz talent !
OdpowiedzUsuńświetnie. można odpłynąć
OdpowiedzUsuńmiałam dodaną zła aplikacje przez co straciłam wszystkich obserwowanych :(. wejdź proszę i dodaj do obserwowanych.
Świetne, pisz dalej !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zostaw po sobie ślad ;)
nikola-nikolaa.blogspot.com
Bardzo ładna C:
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabyś więcej pisać (chociaż nie wiem czy przypadkiem nie pisałaś , nie przeglądałam bloga). Chętnie bym coś jeszcze przeczytała !
Pozdrawiam, http://czekoladowaobwarzanka-art.blogspot.com/ C:
Jakie to pięknnee <3 Oczywiście obserwuje ! ^.-
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie - masz talent, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńObserwuję z przyjemnością! :)
piękna baśń ;) *.*
OdpowiedzUsuńJak miło się czyta! Na pewno jeszcze tu wrócę:):)
OdpowiedzUsuńrękawiczki kosztowały 10 zł :) a baśń naprawdę fajna, masz do tego smykałkę :)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, lubię czytać i z chęcią bedę obserwować;))
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że się rozpiszę, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńPierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to zaimki osobowe pisane z wielkiej litery. Osobiście mnie to drażni, a powszechnie jest to uznawane za błąd (chyba, że zwracasz się do adresata w liście), potem zwróciłam uwagę na dziwnie rozjechany tekst, który trudno mi było przeczytać... Ponadto znalazłam kilka powtórzeń, np.: "[...] której wcale nie kochał, Jego ojciec zmarł i On miał dziedziczyć tron, którego wcale nie chciał [...]", w pierwszym akapicie. Gubisz także przecinki, przez co nie wiadomo, gdzie się zatrzymać i "złapać oddech". Zauważyłam także, że masz problem z zapisywaniem dialogu, myślę, że ta notka: http://prozaicy.blogspot.com/2013/02/monolog-o-dialogu.html Ci pomoże. Fajne by było, gdybyś wyjustowała tekst.
Myślałam, że przeczytam, co widzą za oknem Iwan i Natasza, jak bardzo te dwa krajobrazy się różnią... Na przykład że car widzi śmiejących się dworzan, a dziewczyna - bezdomnych, umierających ludzi. Bardzo boli mnie też to, że nie opisałaś Nataszy. Coś o jej kłosie była mowa, a ja - dziecko ze wsi - byłam przekonana, że trzyma sobie żyto w ręce. Dopiero później ogarnęłam, że to jej włosy.
Ogólnie opowiadanie mnie nie porwało, ale pomysł fajny, gorzej z opisaniem go. Ale wyobraźnię masz, ćwicz, pracuj i będzie ok. :)
Wiem, że wytykam Ci błędy, choć sama nie napisałabym nic lepszego...
Dodaję się do obserwujących, aby śledzić to, co piszesz i sprawdzać, czy się poprawiłaś, a nóż widelec mnie zaskoczysz. ^^
Pozdrawiam, Nessa.
____________________________
pisane-atramentem.blogspot.com
Dziękuje, dla mnie też to dużo znaczy :)
OdpowiedzUsuńA to jest świetne O.o
dziękuję za komentarz ;) fajna notka
OdpowiedzUsuńPiszesz, bardzo fajnym, ciekawym językiem miło się czyta. Pracuj dalej ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana u mnie na Blogu . : )
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj : http://klaudia12-klaudunia.blogspot.com/
Pozdrawiam Cieplutko !!
ale cudooo < 3
OdpowiedzUsuńDlatego, że Nessa wytknęła Ci błędy, które ja także zauważyłam i na które chciałam zwrócić Ci uwagę, ale nie będę się powtarzać, bo to bezsensu. Podobało mi się to, że wybrałaś akurat Rosję, bo mam do tego kraju sentyment, jednak brakowało mi opisów, tak cennym, bo pozwalających się wgłębić w samą akcję. Rosja to bardzo malowniczy kraj, a ty potraktowałaś ją jak totalne tło, do którego nikt nie przywiązuje uwagi. Sam pomysł bajki był ciekawy, jednak próbując ją zapewne skrócić, straciłaś cały urok bo to prezentuje się tak, jakby w którymś miejscu już po prostu przestało Ci się chcieć. No i oczywiście to, co już powiedziała Nessa. Ale mam nadzieję, że zbyt szybko się nie zniechęcisz i będziesz próbować dalej, bo z tego może coś być, jeśli trochę nad tym popracujesz. Tak więc to chyba tyle, obserwuję i będę wpadać częściej ;D
OdpowiedzUsuńsuper basn :)
OdpowiedzUsuńobserwuje :*
dziękuję za odwiedziny i również obserwuję. na pewno będę się starała wpadać tu częściej ;)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane jeju masz talent i doskonal się w tym,bo coś może z tego wyjść :)
OdpowiedzUsuńMasz talencicho! Nie zmarnuj tego :) Może kiedyś kupie sobie książkę twojego autorstwa :))
OdpowiedzUsuńuzalezniona-od-olowka.blogspot.com
a na co się wybierasz w przyszłości ? :)
OdpowiedzUsuńrównież obserwuję :)
dziękuję,miło mi ;)
OdpowiedzUsuńtalent masz :D
fajnie tak pisać z pasji, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiami rowniez obserwuje
Cudna baśń *.* Naprawdę bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent ^^
Pisz dalej, obserwuję ;)
bardzo piękna baśń, naprawdę <3 masz wielki talent :) na końcu to miałam ochotę ryczeć :c :p
OdpowiedzUsuńwow! brak słów
OdpowiedzUsuńobserwuje!
zapraszam do siebie:)
Jej ta baśń wywarła na mnie ogromne wrażenie !
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent dziewczyno ♥
Baśń cudo *.*
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i będę regularnie czytać :)
Wow! *-* Masz bardzo duzy talent! ;>
OdpowiedzUsuńSwietny blog, moze obserwujemy?^^
Świetnie piszesz *.* Cudowna baśń, trochę smutna, ale piękna! :3 Masz talent :D Obserwuje ;)
OdpowiedzUsuńnice pics!
OdpowiedzUsuńwhat about follow each other?
let me know :)
have a nice day!
xx
veronica
Fajnie się czyta tą pracę literacką ; )
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcie.